Popatrzmy na fakty, mamy przynajmniej trzy wpadki policji, w różnych miejscach: tęcza, skłot, ambasada. To nie jest jakiś pojedynczy przypadek, to jest efekt czegoś.
Policja stara się przerzucić winę na Obywatelską Straż Marszu. Ja tego nie kupuję, bo rolą tej Obywatelskiej Straży była ochrona samego Marszu, ona nie mogła się zajmować utrzymywaniem porządku w mieście poza Marszem, od tego jest policja. Policja, doskonale opłacana z naszych podatków, miała potężne siły i środki, wystarczające do prawidłowego zabezpieczenia całej imprezy, trzeba było tylko wykazać się wyobraźnią, aby to zrobić. Żadne ustalenia z organizatorami Marszu nie mogą zwolnić policji z dbałości o bezpieczeństwo w mieście, szczególnie poza Marszem (rzecznicy policyjni nie wciskajcie nam ciemnot). A jak to robić dyskretnie, to powinni wiedzieć, za coś im przecież do cholery płacimy. Tymczasem policja odpuściła sobie wykonywanie swojej pracy.
I wyszło tak, że teraz należy policji zarzucić: albo totalną nieudolność, albo zorganizowane prowokacje. W tym czasie Tusk uciekł za granicę, aby mieć alibi niewinności, ale to on jest głównym winowajcą. Więc zamiast do Francji, to powinien pojechać do Moskwy i tam przepraszać, za swój bałagan.
I teraz zauważam, jak obecny reżim lekceważy sobie międzynarodowy wizerunek Polski (dopuszczenie do kryzysu dyplomatycznego), byle tylko ugrać trochę partyjnej pozycji, obciążając swymi winami inne ugrupowania polityczne. To jest totalna nieodpowiedzialność tego urupowania - PO, nie po raz pierwszy stawiającego swój partyjny interes ponad dobro kraju.
